poniedziałek, 18 sierpnia 2014

UWAGA!

Z przykrością Was zawiadamiam iż "Blask Susan" zostaje zawieszony do odwołania. Nie mam pomysłu na kontynuacje przygód Susan. Oczywiście posty mogłyby się pojawiać, ale byłyby one beznadziejne i nie dałoby się ich czytać, a ja szanuje Was-czytelników- i wolę przestać pisać dane opowiadanie niż wciskać Wam byle co. Mimo tego, że jest Was mała liczba zawszę było to dla mnie coś. Uwierzcie. Każdy komentarz miał dla mnie ogromne znaczenie. Mam do tego opowiadania duży sentyment i ciężko mi było podjąć tą decyzję. Blog nie zostanie usunięty. Będzie tu dla tych, którzy będą chcieli go czytać, aż do dziewiątego rozdziału. A więc żegnam się z wami! Możecie mnie spotkać:

niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 9

  Do środka wpadło kilkanaście ptaków wielkości bobasa. Były czarne niczym dzisiejsza noc. Ich czerwone ślipia wpatrywały się we mnie niczym w zwierzynę. Miały długie szare dzioby mogące na pewno rozszarpać mnie na kawałki. Byłam przerażona.  Nie wiedzieć czemu ten widok był mi znajomy. Widziałam już kiedyś te stworzenia. Ich oczy mnie przerażały, a dźwięki które wydawały były jeszcze bardziej dziwne. Z ich dziobów wydobywało się znajome "kra" z połączeniem płaczu. Zatkałam uszy dłońmi i powoli się ruszyłam. I wtedy go zobaczyłam.

***
W tym samym czasie po drugiej stronie pokoju.
 Musiałem przyznać, że była zjawiskowa. Jej blond włosy, dopiero co umyte były uroczo potargane, a w zielonych, błyszczących, pięknych oczach widać było strach. Ludzie mówią, że piękne oczy są wynikiem częstego płaczu. Jeśli taka była prawda to ona musiała płakać codziennie. Wpatrywała się we mnie z szeroko otwartymi ustami. Oh, jej usta. Jej usta były boskie. Naturalnie czerwone. Może trochę poranione, ale i tak cudowne. Jednym słowem była oszałamiająca. Bez żadnych wątpliwości była córką Gabriela. Moja księżniczka.  Zsunąłem z głowy kaptur i zrobiłem krok do przodu. Chyba spodziewała się kogoś innego. Trudno się mówi, kto pierwszy ten lepszy.

***
Parę sekund później.
 Nie wiedziałam ile minut, a może nawet godzin minęło odkąd go ujrzałam. Miał czarne jak smoła włosy i takie same cudowne skrzydła. Miał delikatne, młodzieńcze rysy. I chyba tylko jedna rzecz była w nim straszna- jego oczy. Były zupełnie takie same jak te u ptaków. Czy to w ogóle możliwe? Nagle na jego twarzy pojawił się uśmiech- najbardziej zniewalający jaki kiedykolwiek widziałam. Przestałam myśleć o Victorze czy o Liamie. Liczył się tylko nieznajomy. Był cudownie doskonały. Jednak w głębi duszy czułam, że jest coś nie tak. 
-Jestem Carollen.-odparł mężczyzna, a może i chłopak. Powoli do mnie podszedł.
-Jestem Su...Su...Susan-wyjąkałam.
-Wiem kim jesteś. Wiem o tobie wszystko.-szepnął patrząc mi prosto w oczy. Musiałam odwrócić wzrok. Nagle poczułam nieziemsko zimny dotyk na swojej twarzy. Znów spojrzałam na niego. Miał zamknięte oczy. Czarne kosmyki włosów opadały delikatnie na jego czoło. I gdyby nie zrządzenie losu lub mój doskonały wzrok nie zauważyłabym małego tatuażu na jego lewej skroni. Był koloru krwi z zdawał się poruszać. Zdawało mi się,że to runa. Nie znałam jej znaczenia. 
-Jesteś wyjątkowa wiesz o tym? Jesteś jedyna w swoim rodzaju...piękna.-odparł, a mnie przeszedł dreszcz przerażenia. Coś mi tu nie pasowało. Nagle jego usta zbliżyły się do mojej szyi. Zaczęłam drżeć. Nie podobało mi się to co robił. 
-Czym jesteś?-powiedziałam nagle.
-Jestem Ahjaszem...-odparł jakby nigdy nic. Ahjasz... To brzmiało tak przerażająco. Nagle zaczęłam się wyrywać. Jednak Carollen trzymał mnie w żelaznym uścisku. 
-Puść mnie!-krzyczałam z nadzieją, że ktoś to usłyszy. Jednak chłopak nie dawał za wygraną. I nagle usłyszałam trzask drzwi. Carollen gwałtownie odszedł ode mnie jednak nadal mnie trzymał za nadgarstki. Do pokoju wszedł Liam... Jedyna osoba, której się tutaj nie spodziewałam. Wydawał się inny. Bardziej spokojny, opanowany i smutny. Chyba to widziałam w jego wyrazie twarzy.
-Jarach... Jak miło cię widzieć, Victorze!-powiedział mój napastnik.
-Liam-poprawił złotooki. 
-Cholera.-szepnął drugi. Liam nagle zjawił się obok mnie.  Spojrzał mi przelotnie w oczy. Jego ból odbijał się w nich niczym  w lustrze. To zabolało. 
-Puść ją!-warknął patrząc Carollenowi prosto w jego okropne oczy.
-Przecież wiesz czego chcę. Wiesz, że jej krew da nam siłę. I tak Gabriel myśli, że ona dawno już umarła. Mogę się z tobą podzielić. Będziesz niezniszczalny. W końcu twój ojciec będzie z ciebie dumny.- powiedział czerwonooki. 
-Wiesz, że tego nie chcę!
-Nie to nie. Nikt mnie nie powstrzyma.Patrz jak umiera. Synowie, brać go!-krzyknął Carollen, a wtedy ptaki zaatakowały mojego obrońcę. Słyszałam tylko trzepot ich skrzydeł. Już nikt nie mógł mnie uratować. Ahjasz czy jak mu tam patrzył na mnie triumfalnie. Po paru minutach przyłożył swe usta do mojej szyi tak jakby chciał ją pocałować i poczułam ostry ból. Zaczęłam mieć mroczki przed oczami. I gdy już myślałam,że to koniec poczułam jak uścisk Carollena lżeje. Nagle przestał mnie gryźć. Poczułam znajomy dotyk na ręce i już wiedziałam, że jestem bezpieczna.
-Liam...-szepnęłam i wpadłam w nicość.
***
Obudził mnie podmuch wiatru. Był przyjemny, uspokajający. Otworzyłam oczy i ujrzałam czarne niebo." A więc tak wygląda śmierć?", pomyślałam. Przyjemnie jest umrzeć...
-Susan.-usłyszałam znajomy głos i wiedziałam, że to musi być Niebo...

==============================
I jak wam się podobało? Przepraszam, że tyle nie było wpisów oraz, że ten jest taki krótki <3 Uwielbiam Was!

piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 8

"Victor"
Wyszłam na zewnątrz.Ciemne niebo i miliony gwiazd przywitało mnie na lotnisku w Barcelonie. Mimo nocnej pory powietrze było ciężkie i przyjemnie ciepłe. Ciągnąc za sobą walizkę podążyłam główną ulicą. Nie wiedziałam dokąd zmierzam.Nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Powoli zaczęłam tracić jakąkolwiek nadzieje. Siadłam na walizce i zaczęłam płakać. Znowu... Każda kolejna łza powodowała u mnie złość. Byłam wściekła na siebie. Nie potrafiłam nawet znaleźć normalnego hotelu. Gwałtownie otarłam łzy i poderwałam  się. Koniec ! Nie mogę być słaba. Muszę nauczyć się samodzielności i opanowanie. Podniosłam głowę do góry i szybkim krokiem zmierzałam przed siebie. Stawię czoła przeciwnościom. Będę silna!

***
Ciemność spowijała hotelowy pokój, muzyka rozbrzmiewała w uszach, a ja siedziałam jak zaczarowana wpatrując się w okno. Barcelona była piękna... Różniła się bardzo od mojego rodzinnego miasta. Nie mogłam spać. Pomimo zmęczenia nie potrafiłam się odprężyć. Każdy mój mięsień był napięty. Oczy wodziły po pomieszczeniu wypatrując zagrożenia. Instynkt podpowiadał mi, że coś chce mnie dopaść. Byłam bezbronna. Wiedziałam, że sama nie dam sobie rady. Nie obronię się. Gdybym tylko wiedziała co potrafię. Zamknęłam w końcu oczy. Ciemność ogarnęła mnie całkowicie. Próbowałam się rozluźnić. Miałam nadzieje, że zasnę... Że jestem bezpieczna. Muszę przeżyć. Chcę żyć. Dla siebie, Sarah i dla mamy... Jednak w głębi duszy wiedziałam, że jest jeszcze jedna osoba dla której chcę żyć. Liam...

W tym samym czasie gdzieś nad Barceloną.
-Kurwa! Gdzie się podziałaś?-mówiłem pod nosem. Znowu ją zgubiłem. Nie mogłem zawieść. Nie teraz kiedy jestem tak blisko celu. Przygładziłem nerwowo sterczące we wszystkie strony włosy i wydałem z siebie ryk wściekłości. Był on tak głośni, że na pewno ktoś go usłyszał. Muszę ją zabić! Szybko.... Zanim nauczy się czegokolwiek. Pierdolony Liam jak zawsze musiał być pierwszy. Doskonały we wszystkim co robi. Pewnie siedzi teraz gdzieś wściekły , że pierwszy raz zawalił. Już wyobrażałem sobie jego złote oczy pełne gniewu. Ahhh Liam... Doskonały we wszystkim w końcu nawalił... I to przez jakąś głupią dziewczynę! He, he, he to był doskonały czas na zemstę!
-Braciszku w końcu będę lepszy od ciebie.-mruknąłem pod nosem, a na mojej twarzy zagościł złowieszczy uśmiech. Nie tym razem, pomyślałem. Teraz ja wygram, a jej głowa będzie moim trofeum.

***
Dwa tygodnie później.
Już nigdy nie pójdę do publicznej toalety, pomyślałam czując nadal zapach zgniłych jaj i szczurzych odchodów. Słońce świeciło wysoko nad moją głową oświetlając moją bladą, kościstą twarz. Wyglądałam jak jedna, wielka, naturalna katastrofa. Miałam duże, ciemne sińce pod oczami, a moje usta kiedyś piękne i zadbane były teraz całe poranione. Nie moja wina, że musiałam jakoś rozładować emocje. Hej, w końcu uciekłam z domu! Czy nie mogłam już nawet pogryźć swoich ust? Jakkolwiek by to zabrzmiało... Mój mózg pracował teraz na najwyższych obrotach. Dzisiejszy dzień był koszmarnie upalny. Miałam na sobie jensowe szorty i biały top bez ramiączek, ale nadal było mi gorąco... I do tego to przeczucie, że ktoś mnie śledzi. Cały czas czułam się obserwowana... No może przesadziłam. Tylko w kiblu miałam spokój lecz to nie poprawiało mi mojego samopoczucia. Pospiesznie weszłam do jakiejś drogerii w poszukiwaniu korektora i jakiejś badziewnej, taniej szminki. Błądziłam długo pomiędzy półkami, aż w końcu podeszła do mnie ekspedientka czy jak ją tam nazwali i zapytała się coś po hiszpańsku. Co za zbieg okoliczności! Byłam w Barcelonie, a nie umiałam nawet dobrze hiszpańskiego.
-Przepraszam. Nie rozumiem co mówisz!-powiedziałam w swoim ojczystym języku i zaczęłam szukać dalej. Po kilku minutach i przekleństwach z mojej strony znalazłam dział z kosmetykami, których potrzebowałam. Chwyciłam pierwsze lepsze i ruszyłam do kasy.W mojej ręce znalazły się również inne potrzebne mi rzezy. Nagle ktoś wpadł na mnie i wytrącił mi wszystko z ręki.
-Uważaj jak chodzisz palancie!-krzyknęłam nie przejmując się tym, że pewnie nie zrozumie i schyliłam się po przedmioty. Jednak było inaczej niż się spodziewałam.
-Przepraszam. Zagapiłem się.-powiedział płynnie po angielsku po czym pomógł mi pozbierać wszystko z podłogi. Zarumieniłam się gdy wziął do ręki paczkę tamponów... Oddał mi wszystko i dopiero wtedy mogłam go ujrzeć. Moje serce zaczęło mi szybciej bić. Wyglądał jak Liam! To znaczy miał inny kolor włosów, a jego rysy były ostrzejsze lecz wszystko inne było niemal takie same. Nawet miał te same złote oczy. Zaczęłam się powoli cofać,ale on jakby w mgnieniu oka był już przy mnie.
-Czy coś się stało? -spytał miłym głosem. Nogi miałam jak z waty.To pewnie jakiś przypadek. Przecież wiele osób miało gdzieś na świecie osoby podobne do siebie. Jezu, ale oni byli tacy podobni! Chłopak, który stał obok mnie miał gdzieś około osiemnaście lat. Był wysoki i umięśniony. Miał blond włosy, które były męsko potargane oraz wesołe złote oczy. Przecież nie mógł być zły ani nie mógł być spokrewniony z Liamem. Jednak jakaś cząstka mnie bała się go. Wyglądał miło i przyjaźnie... Nie mogłam żyć jak totalny odludek. Miałam całe życie przed sobą! Nie mogłam żyć tylko jedną, przygnębiającą chwilą. Susan przecież niedawno postanowiłaś być normalna, pomyślałam.
-Nie... Ja tylko... Mam ataki paniki! Tak! Ataki paniki!-powiedziałam i nagle ugryzłam się w język. Jestem kompletną idiotką! Uśmiechną się do mnie uroczo i poszliśmy razem w stronę kasy... Nie wiem po co ze mną szedł, ale szczerze muszę przyznać podobało mi się to. Zapłaciłam za zakupy i razem wyszliśmy ze sklepu.
-Czy mogę cię odprowadzić do domu?-spytał szarmancko, a ja tylko kiwnęłam twierdząco głową. Szliśmy powoli rozmawiając o wszystkim i o niczym. Taka gadka szmatka... Gdy dotarliśmy pod hotelik zdałam sobie sprawę z jednej, ważnej rzeczy.
-Jak masz na imię?-spytałam z idiotycznym uśmiechem.
-Jestem Victor.-szepną mi do ucha po czym dotkną delikatnie mojego policzka. Przeszedł mnie nagły dreszcz. To nie może być prawda, pomyślałam Victor przysunął się do mnie tak blisko, że mogłam zobaczyć ciemne plamki w jego oczach. Nasze usta niemal się ze sobą stykały. Coś wewnątrz mnie krzyczało żebym uciekała , ale ja nie chciałam. Victor miał coś w sobie. Coś czego nie miał nikt... Nawet Liam... Nagle poczułam jego usta na swoich i wtedy świat zawirował. Nasz namiętny pocałunek trwał wieczność. Kochałam Liama, ale do Victora też coś czułam... To było nie do opisania. Choć coś cały czas krzyczało w mojej głowie, żebym uciekała od niego to ja nadal tam z nim stałam złączona w pocałunku. Gdy się od siebie oderwaliśmy jeszcze długo nie mogłam złapać tchu. Był zjawiskowy. Nie umiałam opisać uczucia, które do niego żywiłam. W jego obecności czułam się idealna, niesamowita, magiczna... Victor przytulił mnie do siebie i zaczął głaskać po plecach. Przebiegł mnie dreszcz kiedy uświadomiłam sobie, że pierwszy raz od kilku tygodni czułam się doskonale. W końcu czułam się kochana i wiedziałam, że moje uczucie do Victora jest prawdziwe. Byłam idiotką, uciekinierką, szaloną dziewczyną, a w końcu również aniołem. Jednak nie to się liczyło. Liczył się tylko Victor i to co między nami było. Jakaś niewidzialna nić łączyła nas ze sobą i choć wiedziałam, że moje szczęście nie będzie trwało długo postanowiłam cieszyć się nim dopóki mogę,a w tym miał mi pomóc mój Victor- człowiek, który przemienia mnie w swoją doskonalszą wersję.

***
Leżałam w łóżku pozbawiona żadnych wątpliwości- jestem zakochana. Chociaż nie byłam pewna czy moje uczucie do Liama znikło, a może zakopałam je głęboko w sobie. Na wspomnienie o nim łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Liam mnie niszczył, a Victor naprawiał. Ale czy na pewno dobrze wybieram? Przecież nie znam Victora dłużej niż kilka godzin, a już myślę o nim jak o moim chłopaku. Czy mam pewność, że jeszcze kiedyś go zobaczę? Przecież nie ma mojego numeru telefonu, ale wie gdzie mieszkam. Może to wszystko co się stało Victor potraktował jako dobrą zabawę?Na samą myśl robiło mi się słabo. Nie to nie prawda. On musi coś do mnie czuć. Jezu! Czuję się jak jakaś dziwka, która oddała się po pierwszej godzinie po spotkaniu. Zamknęłam oczy i pomyślałam o Victorze. Od razu go zobaczyłam... Jego widok dodawał mi wiary. Czułam napływający spokój... I nagle zasnęłam... Znalazłam się w ciemnym pokoju z jednym dużym oknem na miasto... Na Barcelonę. Rozejrzałam się. Wydawał się on duży i przestronny. Na ścianach wisiały obrazy oprawione w złote ramki, które wydawały się stare. Byłam pewna , że gdybym je dotknęła rozpadły by się one w złoty pył... Podłoga była wyłożona mięciutkim dywanem koloru krwi. Nie było tu wielu mebli. Nie licząc starego lustra i obrazów pokój wydawał się niemal nowiutki. Wyglądał jak z wystawy w sklepie meblowym. Wszystko znakomicie do siebie pasowało. Nagle mój wzrok powędrował do czarnego fotela, który wyróżniał się od pozostałych, białych mebli. Siedział w nim mój Victor. Jednak nie wyglądał jak on. Miał ponury wyraz twarzy. Jego oczy wyrażały gniew i zadowolenie. Czy to możliwe? MÓJ Victor... Nagle rozległ się dźwięk telefonu. Podskoczyłam ze strachu. Blondyn odebrał, a gdy usłyszał głos w słuchawce momentalnie, jakby pociągną za jakąś dźwignie , jego oczy zmieniły barwę na czarne, a głos stał się bardziej ostry.
-Tak szefie. Pracuje nad tym.-odparł i momentalnie się rozłączył. Stałam z boku, ale byłam na tyle blisko by słyszeć łomotanie jego serca. Nagle, jakby mnie zauważył zaczął wpatrywać się prosto w moje oczy...
Ze strachem obudziłam się w moim łóżku.To był sen... To był tylko sen... Próbowałam sobie to wmówić. Powtarzałam te krótkie zdanie niczym mantrę. Victor jest dobry. To był TYLKO pierdolony sen. Nagle usłyszałam głośny łomot. Moje serce zaczęło mocniej bić. Spokój... Mój oddech stał się nie spokojny, a oczy nerwowo rozglądały się po pokoju. Znowu łomot... Tym razem głośniejszy, bliższy mojemu położeniu. Wstałam gwałtownie z łóżka. Co się do cholery dzieje, pomyślałam. Nagle szyba w oknie pękła. Odruchowo skuliłam się aby ochronić twarz. Poczułam jak szkło wbija mi się o ramiona,a krew powoli leci. Syknęłam z bólu. To nie jest prawda... To kolejny głupi sen, pomyślałam i ostrożnie wstałam. Z przerażeniem mogłam stwierdzić, że to jednak nie sen...


__________________________________________________
I jak wam się podoba? :) 

Liebster Awards

„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”
Mnie nominowała Haley http://story-by-sophie.blogspot.com/



Pytania Haley:




1. Co skłoniło Cię do zaczęcia prowadzenia bloga?


ODP. Uwielbiam pisać i nie widzę swojego życia bez robienia tego. Postanowiłam podzielić się moją pasją z innymi. I tak powstał mój pierwszy POWAŻNY blog- czyli właśnie ten. Dziękuje wam, że czytacie te wypociny!



2.Ulubiony film?


Chyba nie mam jednego ulubionego filmu. Ale uwielbiam Igrzyska Śmierci, Harr'ego Pottera i Cyber Bully.



3.Jesteś od czegoś uzależniona?


Taaak od pisania, słuchania muzyki i od czekolady o_O



4.Gdyby dzisiaj był ostatni dzień twojego życia - co byś zrobiła?


Powiedziałabym chłopakowi w którym jestem zakochana co do niego czuję.

5.Ulubiony zespół/wykonawca ?
Ed Sheeran <3

6.Masz najlepszego przyjaciela?
Jeszcze kilka miesięcy temu nie miałam... Teraz mam wspaniałą przyjaciółkę, którą pozdrawiam chociaż i tak wiem, że tego nie przeczyta :C

7.Gdy można było zostać zwierzęciem, jakim byś została?
Cenię sobie wolność i swobodę. Byłabym lwem albo papugą :P

8.Ulubiony kolor?
Hmmmm... Uwielbiam wszystkie kolory oprócz różowego.Ale gdybym miała wybrać jeden to chyba złoty xD

9.Dlaczego masz akurat taką nazwę na bloggerze?
Ponieważ inspiruje mnie miłość do chłopaka i tak naprawdę to dzięki niemu potrafię oddać aż tak dokładnie uczucia. Dzięki P.W!

10.Ulubione słowo dzieciństwa?
Mogę wydawać się dziwna , ale to było ZOOOOMBIE!!!!!!! ( Zryta psychika od dzieciństwa)

11.Ulubiona marka samochodu.
Porsche <3

Ja nominuje( najtrudniejsza część!):
1. Chizu Chan Yaoi Stories
2. Klaudia Razem przez wszystko (chociaż nie jestem fanką JB :C Przepraszam! )
3. Omegon Alpharius Austeria " Natura Rerum"
6. Teabunny Śmiertelna Myśl
7. Kajina J. Nieodkryta kraina
8. 1605marysia Lux Enim
10. Elfik Elen W Kręgu Tajemnic

Moje pytania:
1. Którą postacią z blogów, które czytasz najbardziej oddaje twój charakter?
2. Co inspiruje cię do pisania?
3. Czemu akurat taki , a nie inny temat bloga?
4.Najśmieszniejszy tekst jakikolwiek przeczytałeś/ałaś / usłyszałeś/łaś
5.Jaki jest twój największy lęk?
6. Co skłoniło cię do pisania?
7.Czy niektóre sytuacje o których piszesz w swoich opowiadaniach dotyczą Ciebie?
8. Czy utożsamiasz się ze swoimi postaciami?
9. Najwspanialsze wspomnienie w twoim życiu to?
10. Czy wyobrażasz sobie świat bez muzyki?
11.Jak reagujesz na hejterów?

Dziękuje za nominację ! Cieszę się, że komuś podobają się moje wypociny! <3

wtorek, 28 stycznia 2014

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 7

"Początek nieznanego."
Siedziałam nieruchomo wpatrując się w migoczące gwiazdy. To co zdarzyło się w tym dniu wyraźnie mnie przerosło. To za dużo jak na jeden dzień. Postanowiłam uporządkować wiadomości. Jestem Susan, mój ojczym mnie bije, a ja nie potrafię się obronić... Jestem zwykłą dziewczyną... Nie teraz już nie. Jestem aniołem, który został zesłany na ziemię w ramach kary. Kocham Liama, ale on nic o tym nie wie... On też jest skrzydlatym(nazwa poprawna politycznie) zesłanym po to żeby mnie chronić... Moja mama nie jest moją prawdziwą mamą... Ona zna prawdę. Też jest niezwykła.. Liam nauczy mnie jak się obronić, a moim zadaniem będzie nie dać się zabić. Co z moim wrodzonym kalectwem jest prawie nie wykonalne. Miałam mętlik w głowie. Nie jestem tym za kogo się miałam. Jestem istotą nie z tego świata... To brzmi niemal jak cytat z jakiejś książki. To nie może być prawda. To tylko sen. Zaraz się obudzę i wrócę do rzeczywistości. Do chłodnego, bez uczuć Liama, którego tak kochałam, a który mnie ignorował. Nagle zaczął padać deszcz... Lodowate krople spływały po mnie mocząc mnie całą. Nie obchodziło mnie to. Nie chciałam wracać do domu... Nie teraz kiedy moje życie się tak zmienia. Ja nie miałam domu tylko jego marną parodię. To nie był MÓJ dom, bo jak można go tak nazwać?! Budynek, w którym byłam wiecznie okłamywana i bita... Jednak kiedyś muszę tam wrócić. Prędzej czy później przekroczę jego próg, dostanę w twarz za mokre ubrania, pójdę do pokoju, zacznę płakać i zasnę... Jak zwykle. Jednak teraz miałam to w dupie.Wszystko miałam w dupie. Cały ten pojebany świat. Mimo mojej szczerej w tym momencie nienawiści do otoczenia widziałam w tunelu małe światełko- Liama. Nagle poczułam czyjś dotyk na mojej szyi. Przeszedł mnie dreszcz,a w uszach zaczęło dzwonić. Nie musiałam się odwracać żeby dowiedzieć się kto to. Był przy mnie najważniejszy człowiek w moim życiu, który nauczył mnie cierpliwości i wytrwałości.
-Czego chcesz?- warknęłam na niego zachrypniętym głosem pełnym smutku. Usiadł obok mnie. Czułam na sobie jego wzrok. Zamknęłam oczy żeby stłumić łzy, ale one i tak się wydostały ukazując moją słabość. Odwróciłam głowę tak aby Liam nie zauważył moich łez. Jednak była to nie udana próba.
-Susan...-szepną miękko, a ja zaczęłam powoli topnieć. Jego głos powodował u mnie szybsze bicie serca.  Coraz więcej łez wylewałam na swoje i tak mokre ubrania. Powoli nie wytrzymywałam. Nagle wstałam i spojrzałam na ukochanego, który ciągle patrzył na mnie.
- Chcesz wiedzieć o co chodzi? Jestem w tobie zakochana! Cholernie zakochana! A ty co? Ignorujesz mnie. Wiesz jak to jest być codziennie bitą? Nie mieć w nikim podpory? I nagle pojawiłeś się ty. Wtedy mój świat zaczął się zmieniać. Zaczęłam znowu mieć nadzieje na lepsze życie. Na to, że ktoś będzie przy mnie. Jeszcze nigdy nie było mi tak cholernie ciężko! Codziennie muszę na ciebie patrzeć i udawać, że nic do ciebie nie czuje. Dla mnie świat mógłby zniknąć ! Mogło by go nie być... Ważne by było to, żebyś był TY! Każda piosenka jest dla mnie jak kolejny sztylet wbity w serce, każde przeczytane słowo jak ciężki kamień który muszę dźwigać.Wszystko przypomina mi o tobie! Nawet to miejsce! Zresztą co cię to obchodzi?! I tak wiem, że jestem dla ciebie nikim! Kolejną dziewczyną do opieki, ale muszę cię zmartwić. Nie obronisz mnie przed samą sobą. Chcę żebyś znikną! Razem z tym naszyjnikiem!- powiedziałam płacząc. Zerwałam naszyjnik i rzuciłam go prosto w Liama, który stał osłupiały. Nie mogłam tam dłużej stać... Pobiegłam przed siebie nieświadoma niczego.

***
W głowie ciągle słyszałam swoje wyznanie. Biegłam ile sił w nogach czasami potykając się o kamienie. Było ciemno i mrocznie. Deszcz przestał padać więc zwierzęta zaczęły wychodzić z ukrycia. Wiedziałam, że to niebezpiecznie błąkać się nocą po lesie, ale nie obchodziło mnie to. Mogłam tu umrzeć. Pewnie i tak nikt by nie zauważył. W oddali zauważyłam swój dom. Pobiegłam jeszcze szybciej. Wpadłam do domu i bez słowa pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam się na klucz i poszłam wziąć szybki prysznic. Przez szum wody przebijały się krzyki ojczyma. Wyszłam szybko z łazienki i ubrałam na siebie byle co. Wyciągnęłam walizkę i zaczęłam się pakować. Robiłam to szybko i automatycznie. Wiele razy myślałam nad ucieczką i byłam na to przygotowana. Spomiędzy książek wyjęłam kopertę z pieniędzmi.Było ich tam sporo... Powinno wystarczyć na podróż gdzieś daleko, pomyślałam. 
-Susan ty nieznośny bachorze otwieraj kurwa!-krzyczał ojczym. Złapałam walizkę i otworzyłam drzwi. Stał tam z szeroko otwartymi oczami i czerwoną od złości twarzy. Przebiegłam obok niego, ale złapał  mnie za rękaw kurtki i uderzył mocno w twarz. Nie powiedziałam nic. Spojrzałam na niego,a on z uśmieszkiem mnie puścił. Taka okazja może się już nigdy nie zdarzyć, pomyślałam i uderzyłam go najmocniej jak potrafiłam, a potem pobiegłam pędem z domu. Ojczym nawet mnie nie gonił. Usłyszałam tylko głośne przekleństwo. Wiedziałam, że muszę pożegnać się z Sarah. Zadzwoniłam do niej szybko i umówiłyśmy się spod szkołą. O tej porze wyglądała ona mrocznie. Na wielki, nieoświetlony budynek padało tylko światło księżyca. Szyby lśniły jak gwiazdy. Nagle w oknie na trzecim piętrze zauważyłam czyjś cień. Ten człowiek wyraźnie był wysoki i gdzieś biegł. Szukałam go wzrokiem po wszystkich oknach , ale gdzieś zniknął. Uznałam to za omamy. Ten dzień był koszmarny, a ja sama byłam dodatkowo wyczerpana. Po kilku minutach pojawiła się Sarah. Rzuciłam jej się natychmiast na szyję, a ona przytuliła mnie mocno.
-O co chodzi?- zapytała po chwili i uwolniła się z mojego uścisku. Spojrzała na walizkę, a w jej oczach pojawiło się zrozumienie, współczucie i smutek.
-Musiałam się pożegnać. Wyjeżdżam... Nic nikomu nie mów. Zwłaszcza Liamowi. Wymyśl coś! Proszę cię... Wrócę obiecuje.Zaopiekuj się moją mamą. Powiedz jej, że ją kocham. -powiedziałam i znowu ją przytuliłam. 
-Nie martw się. Wszystkim się zajmę.-zapewniła mnie.
-A teraz idź już! Rozwiń skrzydła i leć!-dodała po chwili.
-Dziękuje...-odparłam i odeszłam szybkim krokiem. Na parkingu odwróciłam się na chwilę i spojrzałam na szkołę. Trudno się mówi... I tak niedługo koniec roku, pomyślałam. 

W tym samym czasie w szkole
-Ptaszek wyfruwa z gniazda! Jakie to wzruszające!-odparłem i zacząłem się śmiać. Widok z dachu był genialny, a ta mała nawet mnie nie zobaczyła, pomyślałem i znowu zacząłem się śmiać. Moja czarna peleryna powiewała na lekkim wiaterku. Wyciągnąłem telefon i wykręciłem numer.
-Szefie. Cel szykuje się do wyjazdu. Co mam robić?-spytałem gdy tylko się połączyłem.
-To co umiesz najlepiej... Zabij ją!
-To będzie dla mnie przyjemność!-odparłem i natychmiast się rozłączyłem.
-Awansie nadchodzę!-krzyknąłem sam do siebie i zeskoczyłem z dachu. 

Na lotnisku.
-Bilet do Hiszpanii poproszę.-powiedziałam miłym głosem. Bileciarka spojrzała na mnie badawczym wzrokiem, ale po chwili zerknęła w komputer.
-Najbliższy wylot jest o 1.00 w nocy. Nie przeszkadza to pani?
-Genialnie.-odparłam i podałam jej wyznaczoną kwotę pieniędzy.