piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 8

"Victor"
Wyszłam na zewnątrz.Ciemne niebo i miliony gwiazd przywitało mnie na lotnisku w Barcelonie. Mimo nocnej pory powietrze było ciężkie i przyjemnie ciepłe. Ciągnąc za sobą walizkę podążyłam główną ulicą. Nie wiedziałam dokąd zmierzam.Nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Powoli zaczęłam tracić jakąkolwiek nadzieje. Siadłam na walizce i zaczęłam płakać. Znowu... Każda kolejna łza powodowała u mnie złość. Byłam wściekła na siebie. Nie potrafiłam nawet znaleźć normalnego hotelu. Gwałtownie otarłam łzy i poderwałam  się. Koniec ! Nie mogę być słaba. Muszę nauczyć się samodzielności i opanowanie. Podniosłam głowę do góry i szybkim krokiem zmierzałam przed siebie. Stawię czoła przeciwnościom. Będę silna!

***
Ciemność spowijała hotelowy pokój, muzyka rozbrzmiewała w uszach, a ja siedziałam jak zaczarowana wpatrując się w okno. Barcelona była piękna... Różniła się bardzo od mojego rodzinnego miasta. Nie mogłam spać. Pomimo zmęczenia nie potrafiłam się odprężyć. Każdy mój mięsień był napięty. Oczy wodziły po pomieszczeniu wypatrując zagrożenia. Instynkt podpowiadał mi, że coś chce mnie dopaść. Byłam bezbronna. Wiedziałam, że sama nie dam sobie rady. Nie obronię się. Gdybym tylko wiedziała co potrafię. Zamknęłam w końcu oczy. Ciemność ogarnęła mnie całkowicie. Próbowałam się rozluźnić. Miałam nadzieje, że zasnę... Że jestem bezpieczna. Muszę przeżyć. Chcę żyć. Dla siebie, Sarah i dla mamy... Jednak w głębi duszy wiedziałam, że jest jeszcze jedna osoba dla której chcę żyć. Liam...

W tym samym czasie gdzieś nad Barceloną.
-Kurwa! Gdzie się podziałaś?-mówiłem pod nosem. Znowu ją zgubiłem. Nie mogłem zawieść. Nie teraz kiedy jestem tak blisko celu. Przygładziłem nerwowo sterczące we wszystkie strony włosy i wydałem z siebie ryk wściekłości. Był on tak głośni, że na pewno ktoś go usłyszał. Muszę ją zabić! Szybko.... Zanim nauczy się czegokolwiek. Pierdolony Liam jak zawsze musiał być pierwszy. Doskonały we wszystkim co robi. Pewnie siedzi teraz gdzieś wściekły , że pierwszy raz zawalił. Już wyobrażałem sobie jego złote oczy pełne gniewu. Ahhh Liam... Doskonały we wszystkim w końcu nawalił... I to przez jakąś głupią dziewczynę! He, he, he to był doskonały czas na zemstę!
-Braciszku w końcu będę lepszy od ciebie.-mruknąłem pod nosem, a na mojej twarzy zagościł złowieszczy uśmiech. Nie tym razem, pomyślałem. Teraz ja wygram, a jej głowa będzie moim trofeum.

***
Dwa tygodnie później.
Już nigdy nie pójdę do publicznej toalety, pomyślałam czując nadal zapach zgniłych jaj i szczurzych odchodów. Słońce świeciło wysoko nad moją głową oświetlając moją bladą, kościstą twarz. Wyglądałam jak jedna, wielka, naturalna katastrofa. Miałam duże, ciemne sińce pod oczami, a moje usta kiedyś piękne i zadbane były teraz całe poranione. Nie moja wina, że musiałam jakoś rozładować emocje. Hej, w końcu uciekłam z domu! Czy nie mogłam już nawet pogryźć swoich ust? Jakkolwiek by to zabrzmiało... Mój mózg pracował teraz na najwyższych obrotach. Dzisiejszy dzień był koszmarnie upalny. Miałam na sobie jensowe szorty i biały top bez ramiączek, ale nadal było mi gorąco... I do tego to przeczucie, że ktoś mnie śledzi. Cały czas czułam się obserwowana... No może przesadziłam. Tylko w kiblu miałam spokój lecz to nie poprawiało mi mojego samopoczucia. Pospiesznie weszłam do jakiejś drogerii w poszukiwaniu korektora i jakiejś badziewnej, taniej szminki. Błądziłam długo pomiędzy półkami, aż w końcu podeszła do mnie ekspedientka czy jak ją tam nazwali i zapytała się coś po hiszpańsku. Co za zbieg okoliczności! Byłam w Barcelonie, a nie umiałam nawet dobrze hiszpańskiego.
-Przepraszam. Nie rozumiem co mówisz!-powiedziałam w swoim ojczystym języku i zaczęłam szukać dalej. Po kilku minutach i przekleństwach z mojej strony znalazłam dział z kosmetykami, których potrzebowałam. Chwyciłam pierwsze lepsze i ruszyłam do kasy.W mojej ręce znalazły się również inne potrzebne mi rzezy. Nagle ktoś wpadł na mnie i wytrącił mi wszystko z ręki.
-Uważaj jak chodzisz palancie!-krzyknęłam nie przejmując się tym, że pewnie nie zrozumie i schyliłam się po przedmioty. Jednak było inaczej niż się spodziewałam.
-Przepraszam. Zagapiłem się.-powiedział płynnie po angielsku po czym pomógł mi pozbierać wszystko z podłogi. Zarumieniłam się gdy wziął do ręki paczkę tamponów... Oddał mi wszystko i dopiero wtedy mogłam go ujrzeć. Moje serce zaczęło mi szybciej bić. Wyglądał jak Liam! To znaczy miał inny kolor włosów, a jego rysy były ostrzejsze lecz wszystko inne było niemal takie same. Nawet miał te same złote oczy. Zaczęłam się powoli cofać,ale on jakby w mgnieniu oka był już przy mnie.
-Czy coś się stało? -spytał miłym głosem. Nogi miałam jak z waty.To pewnie jakiś przypadek. Przecież wiele osób miało gdzieś na świecie osoby podobne do siebie. Jezu, ale oni byli tacy podobni! Chłopak, który stał obok mnie miał gdzieś około osiemnaście lat. Był wysoki i umięśniony. Miał blond włosy, które były męsko potargane oraz wesołe złote oczy. Przecież nie mógł być zły ani nie mógł być spokrewniony z Liamem. Jednak jakaś cząstka mnie bała się go. Wyglądał miło i przyjaźnie... Nie mogłam żyć jak totalny odludek. Miałam całe życie przed sobą! Nie mogłam żyć tylko jedną, przygnębiającą chwilą. Susan przecież niedawno postanowiłaś być normalna, pomyślałam.
-Nie... Ja tylko... Mam ataki paniki! Tak! Ataki paniki!-powiedziałam i nagle ugryzłam się w język. Jestem kompletną idiotką! Uśmiechną się do mnie uroczo i poszliśmy razem w stronę kasy... Nie wiem po co ze mną szedł, ale szczerze muszę przyznać podobało mi się to. Zapłaciłam za zakupy i razem wyszliśmy ze sklepu.
-Czy mogę cię odprowadzić do domu?-spytał szarmancko, a ja tylko kiwnęłam twierdząco głową. Szliśmy powoli rozmawiając o wszystkim i o niczym. Taka gadka szmatka... Gdy dotarliśmy pod hotelik zdałam sobie sprawę z jednej, ważnej rzeczy.
-Jak masz na imię?-spytałam z idiotycznym uśmiechem.
-Jestem Victor.-szepną mi do ucha po czym dotkną delikatnie mojego policzka. Przeszedł mnie nagły dreszcz. To nie może być prawda, pomyślałam Victor przysunął się do mnie tak blisko, że mogłam zobaczyć ciemne plamki w jego oczach. Nasze usta niemal się ze sobą stykały. Coś wewnątrz mnie krzyczało żebym uciekała , ale ja nie chciałam. Victor miał coś w sobie. Coś czego nie miał nikt... Nawet Liam... Nagle poczułam jego usta na swoich i wtedy świat zawirował. Nasz namiętny pocałunek trwał wieczność. Kochałam Liama, ale do Victora też coś czułam... To było nie do opisania. Choć coś cały czas krzyczało w mojej głowie, żebym uciekała od niego to ja nadal tam z nim stałam złączona w pocałunku. Gdy się od siebie oderwaliśmy jeszcze długo nie mogłam złapać tchu. Był zjawiskowy. Nie umiałam opisać uczucia, które do niego żywiłam. W jego obecności czułam się idealna, niesamowita, magiczna... Victor przytulił mnie do siebie i zaczął głaskać po plecach. Przebiegł mnie dreszcz kiedy uświadomiłam sobie, że pierwszy raz od kilku tygodni czułam się doskonale. W końcu czułam się kochana i wiedziałam, że moje uczucie do Victora jest prawdziwe. Byłam idiotką, uciekinierką, szaloną dziewczyną, a w końcu również aniołem. Jednak nie to się liczyło. Liczył się tylko Victor i to co między nami było. Jakaś niewidzialna nić łączyła nas ze sobą i choć wiedziałam, że moje szczęście nie będzie trwało długo postanowiłam cieszyć się nim dopóki mogę,a w tym miał mi pomóc mój Victor- człowiek, który przemienia mnie w swoją doskonalszą wersję.

***
Leżałam w łóżku pozbawiona żadnych wątpliwości- jestem zakochana. Chociaż nie byłam pewna czy moje uczucie do Liama znikło, a może zakopałam je głęboko w sobie. Na wspomnienie o nim łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Liam mnie niszczył, a Victor naprawiał. Ale czy na pewno dobrze wybieram? Przecież nie znam Victora dłużej niż kilka godzin, a już myślę o nim jak o moim chłopaku. Czy mam pewność, że jeszcze kiedyś go zobaczę? Przecież nie ma mojego numeru telefonu, ale wie gdzie mieszkam. Może to wszystko co się stało Victor potraktował jako dobrą zabawę?Na samą myśl robiło mi się słabo. Nie to nie prawda. On musi coś do mnie czuć. Jezu! Czuję się jak jakaś dziwka, która oddała się po pierwszej godzinie po spotkaniu. Zamknęłam oczy i pomyślałam o Victorze. Od razu go zobaczyłam... Jego widok dodawał mi wiary. Czułam napływający spokój... I nagle zasnęłam... Znalazłam się w ciemnym pokoju z jednym dużym oknem na miasto... Na Barcelonę. Rozejrzałam się. Wydawał się on duży i przestronny. Na ścianach wisiały obrazy oprawione w złote ramki, które wydawały się stare. Byłam pewna , że gdybym je dotknęła rozpadły by się one w złoty pył... Podłoga była wyłożona mięciutkim dywanem koloru krwi. Nie było tu wielu mebli. Nie licząc starego lustra i obrazów pokój wydawał się niemal nowiutki. Wyglądał jak z wystawy w sklepie meblowym. Wszystko znakomicie do siebie pasowało. Nagle mój wzrok powędrował do czarnego fotela, który wyróżniał się od pozostałych, białych mebli. Siedział w nim mój Victor. Jednak nie wyglądał jak on. Miał ponury wyraz twarzy. Jego oczy wyrażały gniew i zadowolenie. Czy to możliwe? MÓJ Victor... Nagle rozległ się dźwięk telefonu. Podskoczyłam ze strachu. Blondyn odebrał, a gdy usłyszał głos w słuchawce momentalnie, jakby pociągną za jakąś dźwignie , jego oczy zmieniły barwę na czarne, a głos stał się bardziej ostry.
-Tak szefie. Pracuje nad tym.-odparł i momentalnie się rozłączył. Stałam z boku, ale byłam na tyle blisko by słyszeć łomotanie jego serca. Nagle, jakby mnie zauważył zaczął wpatrywać się prosto w moje oczy...
Ze strachem obudziłam się w moim łóżku.To był sen... To był tylko sen... Próbowałam sobie to wmówić. Powtarzałam te krótkie zdanie niczym mantrę. Victor jest dobry. To był TYLKO pierdolony sen. Nagle usłyszałam głośny łomot. Moje serce zaczęło mocniej bić. Spokój... Mój oddech stał się nie spokojny, a oczy nerwowo rozglądały się po pokoju. Znowu łomot... Tym razem głośniejszy, bliższy mojemu położeniu. Wstałam gwałtownie z łóżka. Co się do cholery dzieje, pomyślałam. Nagle szyba w oknie pękła. Odruchowo skuliłam się aby ochronić twarz. Poczułam jak szkło wbija mi się o ramiona,a krew powoli leci. Syknęłam z bólu. To nie jest prawda... To kolejny głupi sen, pomyślałam i ostrożnie wstałam. Z przerażeniem mogłam stwierdzić, że to jednak nie sen...


__________________________________________________
I jak wam się podoba? :) 

6 komentarzy:

  1. Tak, bardzo mi się podoba ;)) W końcu dodałaś rozdział. Bardzo się niecierpliwiłam, ale jak widać było na co czekać. Życzę weny w dalszym pisaniu.
    Amanda z magiczne-literki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. No właśnie jednym z powodów tak długiej przerwy było brak weny :C

      Usuń
  2. Bardzo mi się podoba. Victor jest genialną postacią. Szkoda tylko , że jest zły. Zapraszam do mnie ! ♥♥♥
    http://hope-diary.jimdo.com

    OdpowiedzUsuń
  3. super jest ale nie podoba mi się Victor wolę Liama <3 kiedy kolejne rozdziały"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny rozdział będzie w tym tygodniu. Nie wykluczam, że jutro, ale to zależy. Dziękuje za przeczytanie moich wypocin!

      Usuń
  4. to kiedy kolejny rozdział czekam i czekam a go jak nie było tak nie ma :(
    mam nadzieję że szybko go dodasz bo skończyłaś w najciekawszym momencie nie wiem co się dalej stanie :/
    a w między czasie zapraszam na mojego bloga http://seledynow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń