niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 7

"Początek nieznanego."
Siedziałam nieruchomo wpatrując się w migoczące gwiazdy. To co zdarzyło się w tym dniu wyraźnie mnie przerosło. To za dużo jak na jeden dzień. Postanowiłam uporządkować wiadomości. Jestem Susan, mój ojczym mnie bije, a ja nie potrafię się obronić... Jestem zwykłą dziewczyną... Nie teraz już nie. Jestem aniołem, który został zesłany na ziemię w ramach kary. Kocham Liama, ale on nic o tym nie wie... On też jest skrzydlatym(nazwa poprawna politycznie) zesłanym po to żeby mnie chronić... Moja mama nie jest moją prawdziwą mamą... Ona zna prawdę. Też jest niezwykła.. Liam nauczy mnie jak się obronić, a moim zadaniem będzie nie dać się zabić. Co z moim wrodzonym kalectwem jest prawie nie wykonalne. Miałam mętlik w głowie. Nie jestem tym za kogo się miałam. Jestem istotą nie z tego świata... To brzmi niemal jak cytat z jakiejś książki. To nie może być prawda. To tylko sen. Zaraz się obudzę i wrócę do rzeczywistości. Do chłodnego, bez uczuć Liama, którego tak kochałam, a który mnie ignorował. Nagle zaczął padać deszcz... Lodowate krople spływały po mnie mocząc mnie całą. Nie obchodziło mnie to. Nie chciałam wracać do domu... Nie teraz kiedy moje życie się tak zmienia. Ja nie miałam domu tylko jego marną parodię. To nie był MÓJ dom, bo jak można go tak nazwać?! Budynek, w którym byłam wiecznie okłamywana i bita... Jednak kiedyś muszę tam wrócić. Prędzej czy później przekroczę jego próg, dostanę w twarz za mokre ubrania, pójdę do pokoju, zacznę płakać i zasnę... Jak zwykle. Jednak teraz miałam to w dupie.Wszystko miałam w dupie. Cały ten pojebany świat. Mimo mojej szczerej w tym momencie nienawiści do otoczenia widziałam w tunelu małe światełko- Liama. Nagle poczułam czyjś dotyk na mojej szyi. Przeszedł mnie dreszcz,a w uszach zaczęło dzwonić. Nie musiałam się odwracać żeby dowiedzieć się kto to. Był przy mnie najważniejszy człowiek w moim życiu, który nauczył mnie cierpliwości i wytrwałości.
-Czego chcesz?- warknęłam na niego zachrypniętym głosem pełnym smutku. Usiadł obok mnie. Czułam na sobie jego wzrok. Zamknęłam oczy żeby stłumić łzy, ale one i tak się wydostały ukazując moją słabość. Odwróciłam głowę tak aby Liam nie zauważył moich łez. Jednak była to nie udana próba.
-Susan...-szepną miękko, a ja zaczęłam powoli topnieć. Jego głos powodował u mnie szybsze bicie serca.  Coraz więcej łez wylewałam na swoje i tak mokre ubrania. Powoli nie wytrzymywałam. Nagle wstałam i spojrzałam na ukochanego, który ciągle patrzył na mnie.
- Chcesz wiedzieć o co chodzi? Jestem w tobie zakochana! Cholernie zakochana! A ty co? Ignorujesz mnie. Wiesz jak to jest być codziennie bitą? Nie mieć w nikim podpory? I nagle pojawiłeś się ty. Wtedy mój świat zaczął się zmieniać. Zaczęłam znowu mieć nadzieje na lepsze życie. Na to, że ktoś będzie przy mnie. Jeszcze nigdy nie było mi tak cholernie ciężko! Codziennie muszę na ciebie patrzeć i udawać, że nic do ciebie nie czuje. Dla mnie świat mógłby zniknąć ! Mogło by go nie być... Ważne by było to, żebyś był TY! Każda piosenka jest dla mnie jak kolejny sztylet wbity w serce, każde przeczytane słowo jak ciężki kamień który muszę dźwigać.Wszystko przypomina mi o tobie! Nawet to miejsce! Zresztą co cię to obchodzi?! I tak wiem, że jestem dla ciebie nikim! Kolejną dziewczyną do opieki, ale muszę cię zmartwić. Nie obronisz mnie przed samą sobą. Chcę żebyś znikną! Razem z tym naszyjnikiem!- powiedziałam płacząc. Zerwałam naszyjnik i rzuciłam go prosto w Liama, który stał osłupiały. Nie mogłam tam dłużej stać... Pobiegłam przed siebie nieświadoma niczego.

***
W głowie ciągle słyszałam swoje wyznanie. Biegłam ile sił w nogach czasami potykając się o kamienie. Było ciemno i mrocznie. Deszcz przestał padać więc zwierzęta zaczęły wychodzić z ukrycia. Wiedziałam, że to niebezpiecznie błąkać się nocą po lesie, ale nie obchodziło mnie to. Mogłam tu umrzeć. Pewnie i tak nikt by nie zauważył. W oddali zauważyłam swój dom. Pobiegłam jeszcze szybciej. Wpadłam do domu i bez słowa pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam się na klucz i poszłam wziąć szybki prysznic. Przez szum wody przebijały się krzyki ojczyma. Wyszłam szybko z łazienki i ubrałam na siebie byle co. Wyciągnęłam walizkę i zaczęłam się pakować. Robiłam to szybko i automatycznie. Wiele razy myślałam nad ucieczką i byłam na to przygotowana. Spomiędzy książek wyjęłam kopertę z pieniędzmi.Było ich tam sporo... Powinno wystarczyć na podróż gdzieś daleko, pomyślałam. 
-Susan ty nieznośny bachorze otwieraj kurwa!-krzyczał ojczym. Złapałam walizkę i otworzyłam drzwi. Stał tam z szeroko otwartymi oczami i czerwoną od złości twarzy. Przebiegłam obok niego, ale złapał  mnie za rękaw kurtki i uderzył mocno w twarz. Nie powiedziałam nic. Spojrzałam na niego,a on z uśmieszkiem mnie puścił. Taka okazja może się już nigdy nie zdarzyć, pomyślałam i uderzyłam go najmocniej jak potrafiłam, a potem pobiegłam pędem z domu. Ojczym nawet mnie nie gonił. Usłyszałam tylko głośne przekleństwo. Wiedziałam, że muszę pożegnać się z Sarah. Zadzwoniłam do niej szybko i umówiłyśmy się spod szkołą. O tej porze wyglądała ona mrocznie. Na wielki, nieoświetlony budynek padało tylko światło księżyca. Szyby lśniły jak gwiazdy. Nagle w oknie na trzecim piętrze zauważyłam czyjś cień. Ten człowiek wyraźnie był wysoki i gdzieś biegł. Szukałam go wzrokiem po wszystkich oknach , ale gdzieś zniknął. Uznałam to za omamy. Ten dzień był koszmarny, a ja sama byłam dodatkowo wyczerpana. Po kilku minutach pojawiła się Sarah. Rzuciłam jej się natychmiast na szyję, a ona przytuliła mnie mocno.
-O co chodzi?- zapytała po chwili i uwolniła się z mojego uścisku. Spojrzała na walizkę, a w jej oczach pojawiło się zrozumienie, współczucie i smutek.
-Musiałam się pożegnać. Wyjeżdżam... Nic nikomu nie mów. Zwłaszcza Liamowi. Wymyśl coś! Proszę cię... Wrócę obiecuje.Zaopiekuj się moją mamą. Powiedz jej, że ją kocham. -powiedziałam i znowu ją przytuliłam. 
-Nie martw się. Wszystkim się zajmę.-zapewniła mnie.
-A teraz idź już! Rozwiń skrzydła i leć!-dodała po chwili.
-Dziękuje...-odparłam i odeszłam szybkim krokiem. Na parkingu odwróciłam się na chwilę i spojrzałam na szkołę. Trudno się mówi... I tak niedługo koniec roku, pomyślałam. 

W tym samym czasie w szkole
-Ptaszek wyfruwa z gniazda! Jakie to wzruszające!-odparłem i zacząłem się śmiać. Widok z dachu był genialny, a ta mała nawet mnie nie zobaczyła, pomyślałem i znowu zacząłem się śmiać. Moja czarna peleryna powiewała na lekkim wiaterku. Wyciągnąłem telefon i wykręciłem numer.
-Szefie. Cel szykuje się do wyjazdu. Co mam robić?-spytałem gdy tylko się połączyłem.
-To co umiesz najlepiej... Zabij ją!
-To będzie dla mnie przyjemność!-odparłem i natychmiast się rozłączyłem.
-Awansie nadchodzę!-krzyknąłem sam do siebie i zeskoczyłem z dachu. 

Na lotnisku.
-Bilet do Hiszpanii poproszę.-powiedziałam miłym głosem. Bileciarka spojrzała na mnie badawczym wzrokiem, ale po chwili zerknęła w komputer.
-Najbliższy wylot jest o 1.00 w nocy. Nie przeszkadza to pani?
-Genialnie.-odparłam i podałam jej wyznaczoną kwotę pieniędzy. 


10 komentarzy:

  1. Zajebiste!!! Super się czyta. Mam nadzieję że kiedyś to będzie w księgarni. :) (oczywiście kupię)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu, jak ja kocham tę piosenkę "Warrior", mogłabym słuchać na okrągło..
    Co do opowiadania - świetnie piszesz, widać, że masz o tym pojęcie.
    Ładny wygląd bloga. ;))

    Jeśli napiszę nowy rozdział, to Cię o tym powiadomię. ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohh, czytałam wsłuchując się w tą piosenkę http://www.youtube.com/watch?v=gjgkxjfYHsE , szczególnie początek do niej pasuje.Ogólnie to mi się bardzo spodobało, chcę jeszcze przeczytać poprzednie rozdziały by naprawdę się wczuć w sytuację Susan.Ciekawi mnie co to za gościu co chce ją zabić *.*
    Czekam na kolejne : )
    Mój blog
    jbrazem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo ciekawe , ale zmień prosze kolor czcionki , bo nic nie widać

    http://Fidanzataa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Boooskie ;3 Dodaj kolejny rozdział jak najszybciej !
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz...jeszcze nigdy sie nie spotkałem z opowiadaniem czy ksiażką, w której dwie niezależne postacie prowadzą narrację pierwszoosobową ^^ Ale podoba mi się taka koncepcja, jakby daje czytelnikowi wgląd nie tylko w umsł pozytywnej bohaterki ale też czarnego ocharakteru:) Świetnie napisane :)
    Pozdrawiam: http://wiedzminskiesiedliszcze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Prosiłabym o wprowadzenie poprawki do Twojego zgłoszenia w adresie Twojego bloga :)
    http://blogowe-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń